fbpx

Perfekcjonizm – czy zawsze taki zły?

Perfekcjonizm – czy zawsze taki zły?

W dużym uproszczeniu, współczesne badania psychologiczne mówią o dwóch rodzajach perfekcjonizmu: zdrowym i neurotyczny.

Czy istnieje zdrowy perfekcjonizm?

Zdrowy perfekcjonizm to dążenie do ciągłego rozwoju, doskonalenia, poszukiwanie nowych wyzwań i tego, jak dane zadanie można zrobić lepiej. Osoby znajdujące się w tym obszarze też odczuwają presję związaną z koniecznością “sięgania po więcej”, ale uleganie jej nie wiąże się z dużym dyskomfortem. Zdrowy perfekcjonista wie, że doskonałe jest lepsze od zrobionego, ale dążenie do doskonałego sprawia mu satysfakcję. Takie osoby stawiają sobie wciąż ambitne cele a ich osiąganie daje im przyjemność. Choć są narażeni na wypalenie czy podkopywanie poczucia własnych umiejętności to częściej jednak potrafią dostrzec swoje osiągnięcia, docenić je a porażki wykorzystać jako naukę w dalszym rozwoju.

Czym charakteryzuje się neurotyczny perfekcjonizm?

Neurotyczny perfekcjonizm jest tą “ciemniejszą” odmianą. Wiąże się z poczuciem przymusu ciągłego doskonalenia, przekraczania własnych możliwości, doskonalenia tego, co przed momentem wydawało się bliskie ideału. Neurotyczni perfekcjoniści skupiają się na procesie rozwoju i ciągłego ulepszania tak bardzo, że cierpią na tym ich społeczne relacje. Potrafią tak zatracić się w wykonywanej pracy, że zapominają czasem o podstawowych czynnościach, takich jak jedzenie czy sen. Często też są wobec siebie niezwykle krytyczni i oceniający a większość ich zachowań wynika z obaw o bycie niewystarczająco dobrym/dobrą w danym obszarze.

Stąd tylko krok do syndromu oszusta, który u szczególnie mocno udziela się neurotycznym perfekcjonistom, choć i ci zdrowi nie są od niego wolni.

Czym jest syndrom oszusta?

Syndrom oszusta przejawia się głównie tym, że dana osoba nie wierzy, że jej działania, jej kompetencje są wystarczające do tego, by dane zadanie/czynność wykonać dobrze. Miarą tego, czy coś jest zrobione dobrze jest ich własny wewnętrzny kompas wymierzony na dążenie do perfekcjonizmu. Osoby z syndromem oszusta odczuwają silny lęk przed tym, że ich niekompetencja zostanie zdemaskowana a oni sami wyśmiani, ukarani, odrzuceni. Są wyczulone na wszelkie uwagi, ciężko znoszą krytykę. Nawet drobne niepowodzenia mogą stać się źródłem rozciągniętego w czasie cierpienia prowadzącego m.in. do objawów somatycznych i depresji. Sukcesy natomiast przypisują losowi, przypadkowi, nie własnym umiejętnościom i działaniom. W związku z odczuwanym lękiem może pojawiać się wycofanie społeczne, prokrastynacja, skłonność do sięgania po substancje psychoaktywne, by rozładować napięcie. I to często właśnie z tymi “objawami” osoby zmagające się z syndromem oszusta trafiają sięgają po pomoc terapeutyczną.

To, czy terapia/wsparcie psychologiczne jest potrzebne, zależy od tego, jak się ze swoim perfekcjonizmem czujesz. Czy odnajdujesz część siebie w opisie syndromu oszusta i widzisz, że utrudnia Ci codzienne funkcjonowanie.

Świadomość problemu, zauważenie go, to pierwszy krok do zmiany.

Skąd bierze się perfekcjonizm?

Badania dowodzą, że perfekcjonizm może mieć swoje 3 źródła:

  1. Uwarunkowania genetyczne.
  2. To, czego uczymy się w od okresu dzieciństwa – np. poprzez obserwację swoich rodziców, opiekunów, to, co od nich słyszymy (np. Tylko 4, czemu nie 5? Kasia dostała 5, Ty nie możesz? Dlaczego nie możesz być tak grzeczny jak Twój brat? – wtedy też rodzi się w nas poczucie wstydu, że nie spełniamy jakichś określonych norm).
  3. To, w jakim stylu wychowali nas nasi opiekunowie – bez wdawania się w szczegóły, im bardziej styl ten opierał się na wzbudzaniu w nas lęku i zawstydzenia, tym bardziej prawdopodobne, że wykształcimy w sobie neurotyczną formę perfekcjonizmy.

Jak można radzić sobie z syndromem oszusta?

  1. Zauważać, mieć świadomość tego, kiedy się pojawia. Im więcej momentów wyłapania tego głosu w naszych doświadczeniach, tym łatwiej będzie go rozbroić. Nie ignorować go, kiedy wiemy, że jest to nasz “temat”.
  2. Sprawdzić, jakie strategie radzenia sobie z tym syndromem przyjęliśmy. Staramy się go zagłuszać, wypierać, racjonalizować? A może uciekamy w jakieś czynności, które w danym momencie pomagają nam rozładować lęk i napięcie (ale nie są rozwiązaniem na dłuższą metę)?
  3. Porozmawiać z kimś, kto też tak ma. Wsparcie społeczne i uświadomienie sobie, że nie jestem sam_a z tym problemem ma czasem niesamowitą (i moim zdaniem zbyt niedocenianą współcześnie) wartość.
  4. Poprosić o pomoc specjalistę – psychoterapeutę, psychologa, coacha. Kogoś, z kim możesz nawiązać relację opartą na zaufaniu i w ten sposób przepracować ten kawałek.

Wierzę, że znasz podstawy wyszukiwania treści w przeglądarce internetowej. Nie będę odbierać Ci tej przyjemności poszukiwania. Zwróć proszę uwagę, że to, co znajdziesz jest tylko narzędziem (czasem pomocnym, tak), ale nie sięgnie do źródła tak mocno i skutecznie jak własny wgląd i rozmowa. A może masz już za sobą (lub jesteś w trakcie) rozbrajania bomby z napisem “syndrom oszusta”? Bardzo jestem ciekawa, co zadziałało u Ciebie. Daj koniecznie znać!

Adriana Błażej - mentorka rozwoju zawodowego, coach

AUTORKA TEKSTU:
Adriana Błażej

Mentorka rozwoju zawodowego, coach.

Pomaga w przechodzeniu przez zmiany zawodowe. Pomoże Ci znaleźć Twoją pierwszą pracę, zmienić obecną lub wzmocnić się w roli lidera/liderki. 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *